Późny listopad, śnieżna sceneria, pola kukurydzy malowniczo zdobiące małopolski krajobraz, cisza przerywana dźwiękiem kości trzeszczących w twardej, fizycznej walce na mrozie. W takich okolicznościach piłkarzom Dawida Szwargi przyjdzie stoczyć najważniejszy w kontekście walki o utrzymanie bój w drugiej fazie rundy jesiennej. O takich spotkaniach zwykło mówić się, że to mecz o sześć punktów. I choć w tabeli w rzeczywistości zwycięzca dopisze sobie oczywiście standardowo trzy oczka, to jednak stawką w przypadku żółto-niebieskich naprawdę jest względny spokój w przerwie zimowej. Przed gdynianami ostatnia szansa, by uniknąć wstydliwej statystyki i nie zakończyć 2025 roku bez wyjazdowego zwycięstwa w elicie, z kolei gospodarze będą bić się o premierową wygraną na własnym terenie w ostatniej próbie podczas klasycznej rundy jesiennej. Kto dopnie swego? W piątek o 18:00 dwaj beniaminkowie, Nieciecza i Arka, otwierają 16. kolejkę Ekstraklasy.

Obie drużyny miały okazję rywalizować w poprzednich sezonach w I lidze. W minionej kampanii Arka jesienią (jeszcze sterowana przez Tomasza Grzegorczyka) przegrała w Niecieczy 1:2, by w rewanżu w Gdyni (wówczas już pod batutą Dawida Szwargi) w takim samym stosunku ograć graczy z Małopolski i zagwarantować sobie tym zwycięstwem awans do Ekstraklasy. Popularne ,,słonie” niedługo później poszły śladem żółto-niebieskich i także zameldowały się w elicie. Nieciecza pod skrzydłami państwa Witkowskich jest w posiadaniu wyższego budżetu aniżeli Arka, więc niedługo później włodarze klubu z gminy Żabno ruszyli na zakupy transferowe. Kiedy na inaugurację sezonu pomarańczowo-niebiescy rozbili Jagiellonię w Białymstoku 4:0, wydawało się, że dysponują potencjałem na rewelację rozgrywek. Tym bardziej, że Marcin Brosz otrzymał do pracy niezły jakościowo materiał piłkarski, a przecież ten trener słynie z nadawania prowadzonym przez siebie drużynom twardego charakteru i woli walki, do tego świetnie pracując z młodymi zawodnikami - zresztą nawet w Niecieczy gołym okiem widać, jak rozwinął wypożyczonego z Legii 21-letniego Igora Strzałka czy dał drugie życie po włoskich wojażach Krzysztofowi Kubicy (ten co prawda ma już 25 lat, więc dla niego to ostatni dzwonek, by coś w piłce zdziałać, jednak póki co w małopolskiej gminie w pełni wykorzystuje swoją szansę na powrót do poważnej piłki). Po demolce Jagiellonii było już jednak znacznie gorzej - w 4. kolejce niecieczanie wygrali jeszcze w Zabrzu 1:0 z bardzo mocnym w tym sezonie Górnikiem, ale od tamtego momentu ,,słonie” zaliczyły aż 10 meczów z rzędu bez zwycięstwa, a na tę okrutną bessę złożyły się tylko 3 remisy przy zawrotnej liczbie 7 porażek. Seria hańby została przerwana przez podopiecznych Brosza dopiero… przy Łazienkowskiej w Warszawie, gdzie pomarańczowo-niebiescy w ubiegłej kolejce ograli Legię 2:1, zadając decydujący cios w ostatniej akcji spotkania. W tym momencie Nieciecza plasuje się na przedostatniej lokacie w tabeli, dzierżąc 13 punktów i tracąc 3 oczka do bezpiecznej strefy. Do tego ekipa Brosza jest najgorzej punktującym zespołem na własnym boisku - dotychczas w gminie Żabno ,,słonie” jeszcze nie wygrały, a ich bilans zamyka się w 2 remisach i 5 porażkach. W piątek spróbują to nareszcie zmienić. W bramce gospodarzy stanie Adrian Chovan, przed którym ustawi się tercet środkowych obrońców złożony z Bartosza Kopacza, Gabriela Isika i byłego zawodnika Arki Arkadiusza Kasperkiewicza (nie można też wykluczyć występu Artema Putiwcewa, ale wydaje się, że wymieniona trójka zawodników jest w tym momencie bliżej gry niż Ukrainiec). Na skrzydłach prognozujemy obecność Morgana Faβbendera (2 gole i 2 asysty w tym sezonie Niemca, który w minionej kampanii sprawiał wiele problemów gdyńskim obrońcom w konfrontacji w rundzie wiosennej) oraz Damiana Hilbrychta lub Radu Boboca. Mózgiem zespołu pozostaje wychowanek Stowarzyszenia Inicjatywa Arka Gdynia Maciej Ambrosiewicz, od którego Brosz zaczyna ustalanie składu. Funkcjonowanie całej drużyny pomarańczowo-niebieskich jest w dużej mierze uzależnione od dyspozycji ,,szóstki” popularnych ,,słoni” (w konstrukcji tego zdania przymiotnik przed pseudonimem był szczególnie istotny dla znaczenia całej wypowiedzi, bo z sześcioma słoniami obok siebie na murawie nie poradziliby sobie chyba nawet Messi z Ronaldo w prime). Przed piłkarzem urodzonym w Gdyni pojawi się Igor Strzałek (w Warszawie zamiast niego wystąpił Wojciech Jakubik, ale była to kwestia wynikająca z zapisu w umowie wypożyczenia 21-latka z Legii - w piątek młody zawodnik wróci do wyjściowej jedenastki), a jeszcze wyżej powinien operować Sergio Guerrero (2 bramki i 2 asysty Hiszpana w tych rozgrywkach). Z ławki wchodzą jeszcze Andrzej Trubeha czy Rafał Kurzawa, więc środek pola w tej drużynie wygląda naprawdę solidnie. Na szpicy od pierwszej minuty biegać będzie Kamil Zapolnik albo Jesus Jimenez (3 trafienia hiszpańskiego snajpera w bieżącej kampanii), za którego plecami Brosz ustawia ostatnio Krzysztofa Kubicę - ten ostatni jest nominalnym defensywnym pomocnikiem, ale w minionych tygodniach trener ,,słoni” przestawił 25-latka wyżej i zbiera tego owoce, bo wychowanek Koszarawy Żywiec strzelił na tej pozycji już 3 gole. Nieciecza jest drużyną, która traci bardzo dużo bramek - 29 goli po stronie deficytów to drugi po Lechii najgorszy wynik w lidze. Obrońcy pomarańczowo-niebieskich mają problemy z piłkami zagrywanymi za plecy i z dynamicznym łamaniem do środka przez skrzydłowych rywala. Do tego gospodarze piątkowej rywalizacji postawili w swoim stylu gry na środek pola w takim stopniu, że kiedy w centralnym sektorze przegrywają przestrzeń, to tracą całkowicie kontrolę nad meczem. Ale podopieczni Brosza mają też oczywiście swoje mocne strony, na które Arkowcy muszą uważać: stałe fragmenty gry, strzały z dystansu, grę w powietrzu Kubicy, dynamikę i drybling Faβbendera, a przede wszystkim jakość Ambrosiewicza i Strzałka w środku murawy.

Piątkowa potyczka będzie starciem najgorszych drużyn u siebie i na wyjeździe, bo o ile Nieciecza punktuje najsłabiej na własnym terenie, to przecież Arka w delegacji ma jeszcze gorszy bilans - mówimy tu o 1 remisie i 7 porażkach przy aż 21 straconych bramkach. Do tego żółto-niebiescy wciąż są ekipą, która strzela najmniej goli w Ekstraklasie - do tej pory gdyńscy kibice mogli się cieszyć tylko 13-krotnie. Mimo wszystko w szeregach zespołu panuje optymizm, bo tuż przed przerwą na kadrę Arka ograła Lecha Poznań 3:1 po efektownej drugiej połowie i odblokowaniu napastnika - Edu Espiau zapakował hat-tricka w 14 minut. Oczywiście w takim przebiegu spotkania z mistrzem Polski pomogła czerwona kartka dla Timothy’ego Oumy, jednak przewagę liczebną trzeba umieć wykorzystać, a to podopiecznym Szwargi wyszło wówczas znakomicie. Teraz trzeba postawić kolejny krok i zmaterializować ostatnią szansę w tym roku na odniesienie premierowego zwycięstwa na wyjeździe w Ekstraklasie. Do tego warto podreperować historię spotkań między obiema drużynami, bo ta w tym momencie opiewa na 4 wygrane Arki, 4 remisy i aż 13 triumfów Niecieczy. Statystyki konfrontacji toczonych w gminie Żabno prezentują się jeszcze bardziej obezwładniająco - mówimy tu o 1 zwycięstwie gdynian, 2 podziałach punktów i aż 8 wiktoriach graczy z Małopolski. Przede wszystkim jednak trzy punkty przydadzą się w piątek w kontekście utrzymania - Arkowcy nadal dzierżą co prawda 5 oczek przewagi nad strefą spadkową, ale muszą tego kapitału pilnować jak oka w głowie. Byłymi zawodnikami Niecieczy są Dawid Kocyła, Szymon Sobczak i Dawid Abramowicz, choć ten ostatni przez pół roku rozegrał w barwach ,,słoni” tylko jedno spotkanie w Pucharze Polski. Sceneria pogodowa będzie prawdopodobnie pasować do atmosfery zażartego pola bitwy o ligowy byt - na piątek zapowiadane są na południu kraju obfite opady śniegu, więc wiele wskazuje na zmrożoną murawę stanowiącą wyzwanie dla piłkarzy obu zespołów.

Mecz w Niecieczy zamknie 2025 rok dla żółto-niebieskich pod kątem opuszczania Gdyni. Do końca grania podopiecznym Szwargi pozostaną jeszcze dwa spotkania na własnym stadionie, ale to już przecież czysta przyjemność. Jeśli Arkowcy nie chcą dzierżyć miana drużyny, która przez całą rundę nie zdołała wygrać na wyjeździe, muszą zatem sięgnąć po pełną pulę w Małopolsce, jednocześnie skazując gospodarzy na pogodzenie się z brakiem zwycięstwa na własnym terenie w trakcie ligowej jesieni (ekipa Brosza będzie miała jeszcze okazję do gry przed własną publicznością w starciu z Jagiellonią, ale to będzie już potyczka rozgrywana awansem z rundy wiosennej). Przede wszystkim odniesienie triumfu w tym meczu będzie jednak stanowić dla żółto-niebieskich krok słoniowy (nomen omen) w kierunku utrzymania. Trzeba zrobić absolutnie wszystko, by tę szansę zamienić na profity w tabeli. Z wiarą, determinacją, odwagą, mądrością. Naprzód, Arkowcy, ambicja dzisiaj wam każe grać na całego i walczyć do upadłego!